
Przejdź do kalendarza brań
Sukcesy wędkarskie Wujka Janka
Majówka – cztery dni które nie wstrząsnęły światem
Nie ukrywam, że z nadchodzącą majówką wiązaliśmy wielkie plany. W niedzielę 31 kwietnia kończył się zakaz łowienia na przynęty powyżej pięciu centymetrów, a zaczynał się sezon boleniowy. I właśnie boleni dotyczyły nasze plany. Szczególnie Henio nie mógł się doczekać,...
Tak długo Was chłopcy nie było…
Jakoś tak się złożyło, że zupełnie zaniedbałem nasz blog. Nikt co prawda go nie czytał, ewentualnie tylko zajrzał na podstronę z kalendarzem brań, ale nieszczególnie mi to przeszkadzało. Traktowałem blog zawsze jako taki pisany dla siebie wędkarski pamiętnik, a nie...
Inauguracja sezonu 2022
Drugi rok z rzędu nie udało mi się dotrzeć nad Parsętę przed Nowym Rokiem, więc z konieczności nowy sezon otwierałem na wrocławskiej Odrze. A dokładnie na przystani na Zatoce. W towarzystwie Henia oczywiście. I Pana Pimpka, naszego kwoka samobieżnego, bo w tak ważnym...
Sukcesy wędkarskie Marudnego Henia
Łowimy okonie cz.4 Carolina rig
Tak mnie jakoś naszła idea, żeby przy najbliższej sposobności połowić jednocześnie i na spinning, i "z gruntu" czyli włączyć metodę zwaną z zachodnia Carolina rig. Okazja do tego zdarzyła się dnia 1 lutego 2022 a efekt... cóż, delikatnie pisząc przeszedł moje...
Łowimy okonie cz.2 Z opadu
Po kilku z rzędu całkiem udanych wyprawach okoniowych na wciąż to samo łowisko nie miałem nawet cienia wątpliwości, że okonie znowu wróciły na zimowisko barek (aktualnie to raczej na marinę Topacz), na którym widziałem je po raz ostatni w sensownej ilości bodaj ze...
Łowimy okonie cz.1 Boczny trok
Rok 2021 był dla mnie pod względem wędkarskim już nawet nie zły ale wręcz tragiczny. Boleni połowić się wiosną nie udało, a jeśli już się jakiś trafił to w okresie ochronnym. Z sumami istna katastrofa, w ogóle się nie pojawiły w żadnym z rozpoznanych w ubiegłych...
Sprzęt, przynęty i metody łowienia. Poradnik wędkarski
Łódź wędkarska Kraken 380 – pierwsze wrażenia
Ni z tego, ni z owego Henio zrobił się pracowity. Brał jak leci dodatkowe zajęcia, wykłady, seminaria i takie tam. Już myślałem, że zwyczajnie zdurniał na stare lata, bo jak by nie patrzyć, w tym roku stuknie nam po sześćdziesiątce. A w takim wieku nawet wypada różnić...
Dwukolorowa wahadłówka na troć
Wszelkie żelastwo nie jest specjalnie moją domeną. Już przy okazji postu o obrotówkach wspomniałem, że nad wodą preferuję woblery i gumy. Oczywiście znajdzie się spore grono krytyków takiej postawy, uważających, że najlepiej to jest w ogóle bez gumy. Uprzedzając falę...
Zróbmy sobie obrotówkę
Do obrotówek mam ogromny sentyment. To dzięki nim odniosłem pierwsze znaczące spinningowe sukcesy. Będąc jeszcze młodym gliździarzem dostałem w prezencie od Wujka Walka zestaw trzech Meppsów Aglia. Żółtą jedynkę, dwójkę i trójkę. Jakie okonie i szczupaki padły na nie...
Blog Wędkarski
Blog wędkarski o spinningowaniu i trollingu zdecydowaliśmy się prowadzić dla zabawy. Głównie po to, by się chwalić swoimi sukcesami (a co!!!) i pomniejszać ewentualne porażki, udzielać światłych wędkarskich rad, wyrażać niepochlebne opinie na temat PZW, oczerniać a wyjątkowo i pochwalić kolegów po kiju, opisać jakieś ciekawe łowisko albo metodę łowienia. Ogólnie mówiąc, by snuć takie tam wędkarskie dyrdymały. Oczywiście wszystko z przymrużeniem oka. Jak to wędkarze.
Ryby łowimy praktycznie od zawsze, w naszym przypadku to już ponad pięćdziesiąt lat, z czego wspólnie prawie czterdzieści. Mieszkamy we Wrocławiu i naszym głównym łowiskiem jest podwrocławska Odra, a odkąd sprawiliśmy sobie łódkę, to przede wszystkim jej odcinek na wysokości Osobowic i Kozanowa. W moim przypadku to może nie do końca prawda, bo dwa, trzy miesiące w roku spędzam nad Parsętą i jej dopływami. Bez Henia, bo leniowi nie chce się po krzajach łazić i woli d… łódką po Odrze wozić. Jako osoby już życiowo doświadczone potrafimy odróżnić rzeczy ważne od tych mniej istotnych i na łowienie ryb zawsze potrafimy znaleźć czas. Wiadomo, robota to nie …, stać może cały rok. Nad wodą w sezonie jesteśmy praktycznie codziennie. W sumie wędkarstwo to dla nas już nałóg, w moim wypadku dodatkowo pogłębiony, gdyż wręcz obsesyjnie konstruuję wszelkie przynęty spiningowe, przede wszystkim woblery. Henio też się z czasem zaraził, ale przebieg choroby jest u niego znacznie łagodniejszy.
Od początku lat dziewięćdziesiątych łowimy jedynie na spinning. Teraz doszedł jeszcze trolling z ręki. Gliździarstwo jako takie jest nam z gruntu obce, a samych miłośników nadziewania na haczyk jakichś tam drobnych żyjątek mamy w głębokiej pogardzie. Ryby męczymy, ale ich nie mordujemy. Zazwyczaj, bo Heniowi czasami się zdarzy coś zatłuc i pożreć. Ale sporadycznie i nigdy okazowych egzemplarzy. Ja, by nie stawać przed jakimiś tam dylematami, obligatoryjnie wypuszczam wszystko. Nie chodzi tu o ideę no kill którą uważam za nawoływanie do zoosadyzmu. Wędkarstwo wywodzi się nie od wyrywania muchom nóżek a z czasów, gdy mężczyzna szedł na łowy, by zdobyć mięso dla rodziny. I tego się trzeba trzymać. Z tym, że należy pamiętać, że czasy się zmieniły, nie ma obowiązku zamordowania wszystkiego co na haku, i powinno, szczególnie w przypadku drapieżników, przeważać gospodarskie myślenie. Osobiście do problemu podchodzę jak do sprawdzania zawartości lodówki – nic nie wyjmuję, jedynie sprawdzam, czy aby pełna i w razie potrzeby będzie co zjeść.
Zapraszam, Henio zresztą też, do czytania naszego blogu. Miło nam będzie, jak napiszecie komentarz. Czy to będzie pochlebna opinia, czy nie, to nie ma znaczenia. Ostatecznie uzyskania powszechnego poklasku nie wymieniłem wśród powodów powstania tego blogu. Miłej zabawy 🙂
Wujek Janek