
Przejdź do kalendarza brań
Sukcesy wędkarskie Wujka Janka
Listopadowe ostatki
Co tu dużo gadać, zmarnowałem drugą połowę sezonu. Przeszło dwa miesiące praktycznie nie łowiłem. Nie będę się rozpisywał na temat powodów tak haniebnej absencji nad wodą. Powiem tylko, że w ostatnią niedzielę udało mi się wyrwać wreszcie nad wodę i trochę połowić. Te...
Wędkarskie wakacje na Odrze
Czerwiec możemy uznać za udany. Uganialiśmy się głównie za sumami, z całkiem przyzwoitymi wynikami zresztą. Niestety, raczej ilościowymi, nie jakościowymi. Może nie padły jakieś okazy, ale praktycznie na każdej wyprawie, a łowimy w zasadzie codziennie 🙂 , padała...
Szczupak farciarz
Cały czas trollujemy za sumem, niestety bez efektów. Sumy tak pod koniec czerwca na naszym boisku przestały brać i poza jakimiś zupełnymi kurduplami nic sensownego się nie trafia. Trafiło się za to kilka, a może i kilkanaście ciekawych przyłowów. Ale o tym przy innej...
Sukcesy wędkarskie Marudnego Henia
Mściwy sum
Dzisiejszy wpis będzie krótki ...... albowiem klepanie w klawiaturę obolałą dłonią, której jeden z palców kilka dni wcześniej został przebity kotwicą wędkarską, do przyjemności nie należy. Piszę go jednak z samozaparciem godnym lepszej sprawy, głównie ku rozwadze tym...
Sum 170 centymetrów na inaugurację sezonu trollingowego
Pierwszy czerwca to chyba najważniejsza data w naszym wędkarskim kalendarzu, rzecz jasna z wyjątkiem okresów nadzwyczaj dobrych brań z naszego niezawodnego kalendarza słoneczno-księżycowego :). Tak naprawdę to dręczenie tych wszystkich kwietniowych okonków czy...
Majówka z boleniami
Na oficjalne otwarcie sezonu spinningowego szykowaliśmy się co najmniej od marca. Wszystko było zapięte na ostatni guzik- najnowsza produkcja boleniowych woblerów uzbrojona, nowe linki na kołowrotkach nawinięte, przypony z fluorokartbonu powiązane, wahadłówki...
Sprzęt, przynęty i metody łowienia. Poradnik wędkarski
Packa Wędkarska Sumowa
Nie wiem, jak to jest w przypadku innych naukowców, ale my z Heniem mamy spory kłopot z podebraniem rześkiego jeszcze suma. Łódkę mamy niewielką i szarpanie się z gadziną przy burcie odpada - możemy zaliczyć wywrotkę. A i w środku miotający się sumek też może...
Wędka spinningowa – jaką kupić? Kij dla początkującego spinningisty
Rozpoczynając swoją przygodę ze spinningiem wielu z nas staje przed dylematem, jaki kij na początek wybrać. Wybór jest trudny, bo i dostępnych modeli jest bez liku, a i odmian wędkarstwa spinningowego też mało nie jest. Nie do każdej metody każdy kij się nada. Stąd...
Robimy woblery. Część druga – malowanie woblerów i wklejanie steru
W poprzednim poście zacząłem opisywać technologię, jaką stosuję przy własnoręcznym wykonywaniu woblerów. Doszedłem w swoich opowieściach do woblera w "stanie surowym". Mamy już korpus z wklejonym stelażem. Jest wycięcie na ster, są mało zezowate "oczodoły" i teraz...
Blog Wędkarski
Blog wędkarski o spinningowaniu i trolligu zdecydowaliśmy się prowadzić dla zabawy. Głównie po to, by się chwalić swoimi sukcesami (a co!!!) i pomniejszać ewentualne porażki, udzielać światłych wędkarskich rad, wyrażać niepochlebne opinie na temat PZW, oczerniać a wyjątkowo i pochwalić kolegów po kiju, opisać jakieś ciekawe łowisko albo metodę łowienia. Ogólnie mówiąc, by snuć takie tam wędkarskie dyrdymały. Oczywiście wszystko z przymrużeniem oka. Jak to wędkarze.
Ryby łowimy praktycznie od zawsze, w naszym przypadku to już ponad pięćdziesiąt lat, z czego wspólnie prawie czterdzieści. Mieszkamy we Wrocławiu i naszym głównym łowiskiem jest podwrocławska Odra, a odkąd sprawiliśmy sobie łódkę, to przede wszystkim jej odcinek na wysokości Osobowic i Kozanowa. W moim przypadku to może nie do końca prawda, bo dwa, trzy miesiące w roku spędzam nad Parsętą i jej dopływami. Bez Henia, bo leniowi nie chce się po krzajach łazić i woli d… łódką po Odrze wozić. Jako osoby już życiowo doświadczone potrafimy odróżnić rzeczy ważne od tych mniej istotnych i na łowienie ryb zawsze potrafimy znaleźć czas. Wiadomo, robota to nie …, stać może cały rok. Nad wodą w sezonie jesteśmy praktycznie codziennie. W sumie wędkarstwo to dla nas już nałóg, w moim wypadku dodatkowo pogłębiony, gdyż wręcz obsesyjnie konstruuję wszelkie przynęty spiningowe, przede wszystkim woblery. Henio też się z czasem zaraził, ale przebieg choroby jest u niego znacznie łagodniejszy.
Od początku lat dziewięćdziesiątych łowimy jedynie na spinning. Teraz doszedł jeszcze trolling z ręki. Gliździarstwo jako takie jest nam z gruntu obce, a samych miłośników nadziewania na haczyk jakichś tam drobnych żyjątek mamy w głębokiej pogardzie. Ryby męczymy, ale ich nie mordujemy. Zazwyczaj, bo Heniowi czasami się zdarzy coś zatłuc i pożreć. Ale sporadycznie i nigdy okazowych egzemplarzy. Ja, by nie stawać przed jakimiś tam dylematami, obligatoryjnie wypuszczam wszystko. Nie chodzi tu o ideę no kill którą uważam za nawoływanie do zoosadyzmu. Wędkarstwo wywodzi się nie od wyrywania muchom nóżek a z czasów, gdy mężczyzna szedł na łowy, by zdobyć mięso dla rodziny. I tego się trzeba trzymać. Z tym, że należy pamiętać, że czasy się zmieniły, nie ma obowiązku zamordowania wszystkiego co na haku, i powinno, szczególnie w przypadku drapieżników, przeważać gospodarskie myślenie. Osobiście do problemu podchodzę jak do sprawdzania zawartości lodówki – nic nie wyjmuję, jedynie sprawdzam, czy aby pełna i w razie potrzeby będzie co zjeść.
Zapraszam, Henio zresztą też, do czytania naszego blogu. Miło nam będzie, jak napiszecie komentarz. Czy to będzie pochlebna opinia, czy nie, to nie ma znaczenia. Ostatecznie uzyskania powszechnego poklasku nie wymieniłem wśród powodów powstania tego blogu. Miłej zabawy 🙂
Wujek Janek