Tak mnie jakoś naszła idea, żeby przy najbliższej sposobności połowić jednocześnie i na spinning, i “z gruntu” czyli włączyć metodę zwaną z zachodnia Carolina rig. Okazja do tego zdarzyła się dnia 1 lutego 2022 a efekt… cóż, delikatnie pisząc przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.

okoń 32 cm

Przyzwoity okoń “z gruntu”

Do metody mam szczególny sentyment, albowiem od niej właśnie zaczynałem jako kilkuletni dzieciak swoją przygodę z wędkarstwem. Bambusowy kijek, kołowrotek z ruchomą szpulą, na żyłce 0.2 mm  przelotowy ołowiany walec, za nim haczyk (w końcu prawdziwy kupny! nie jak u innych dzieciaków zrobiony z wygiętej szpilki) i nawleczony na niego, wygrzebany spod sterty gnoju robal… łowimy! Na wakacjach u mojej babci na wsi, przez którą przepływała malutka rzeczka, spędzałem na tej rozrywce całe dnie od rana do zmierzchu przez bity miesiąc albo i lepiej.

Zapuszczało się taki zestaw w rozmaite rzeczne dołki albo zarzucało na piaszczystą mieliznę, po której prąd rzeczki toczył powoli ciężarek i przynętę na spotkanie z ławicą kiełbi…. właśnie one oraz piskorze i kozy stanowiły wówczas moją główna wędkarską zdobycz. Rzadziej trafiały się karasie, liny i nieletnie karpiki, uciekinierzy z pobliskich stawów hodowlanych, a już zupełnie wyjątkowo okonie lub szczupaczki niewymiarki. Wszystko to lądowało oczywiście pod koniec dnia na patelni usmażone przez moją kochana babcię jako nagroda dla wnuka za kolejny pracowity, wędkarski dzień.

Okoń z Odry

Kolejny średniak na brzegu

No i teraz, po upływie połowy wieku, historia zatoczyła koło. Znowu “z gruntu” ale ciężarek już nie 20 tylko 2-gramowy, zamiast bambusa węglowe wędzisko wykonane w technologii rodem z Formuły 1, cienka jak włos plecionka i jeszcze cieńsza żyłka przyponówka, turniejowy haczyk nr 10 o grubości mniejszej nawet niż żyłka przyponowa, na nim silikonowy fluoryzujący “robal” tanta….. łowimy! Rezultaty uwieczniłem w filmiku, do którego link znajduje się na końcu wpisu, ale nie one zdziwiły mnie najbardziej, No bo w końcu w ciągu 50 lat wędkowania człowiek nauczył się tego i owego, więc pewnie jeszcze i dziś ułowiłbym rybę nawet  na żyłkę 0, 20, bambusowy patyk i żywego robala nadzianego na haczyk zrobiony z krawieckiej szpilki. Najbardziej jednak zdumiało mnie to, że metodą “boczny trok” szło mi, delikatnie pisząc, tak sobie – 2 rybki w ciągu 20 minut szału chyba nie czyni.

Okoń 35 cm

Okoń 35 cm, akurat na boczny trok

Natomiast “z gruntu” co przejazd to ryba i to w dodatku nie żadne okoniowe pokurcze ale naprawdę niezłe sztuki, najczęściej 25-30 ale kilka ponad 30 padło też. Wygląda na to że warto Carolinę dołączyć do stałego arsenału metod i w razie słabych brań rozważyć ją jako poważną alternatywę dla troczka.

Sami zobaczcie, szło połowić: