Po przeszło miesiącu zmagań nad Parsętą wróciłem wczoraj do Wrocławia. Trzeba sprawdzić, czy jakieś chamstwo a mięsiarstwo ryby mi z rzeki nie wyżarło, więc od rana na łódkę. Mimo, że Henio twierdzi, że sum w Odrze przestał brać, liczę na wąsatego. Ale coś w tym heniowym gadaniu było, bo “współpracowały” jedynie szczupaczki. Dwa śledzie i jedna przyzwoita prawie dziewięćdziesiątka (87 cm). Nie ukrywam, że liczyłem na więcej.
Powitalny szczupak z Odry en face
Powitalny szczupak z Odry profil lewy
Miło wiedzieć, że na człowieka ktoś czeka…
Oczywiście Wujek Janek uwolnił zębatą, a po kilku dniach dowiedzieliśmy się przypadkiem, że dopadła ją “na kamyczkach” silna ekipa jigowo-koguciana. I oczywiście ukatrupiła.
To musiała być ona, bo mimo niezłej ostatnio liczebności szczupaka we wrocławskiej Odrze jakoś trudno mi uwierzyć w dwie 90tki na tym samym 200 m odcinku rzeki.
Gdyby była sprawiedliwosć na świecie to przynajmniej jednemu z nich powinna była ość w gardle stanąć….