Przejdź do kalendarza brań
Sukcesy wędkarskie Wujka Janka
Ostatnie okonie w tym roku?
Tydzień temu chwycił mróz i na tempo ściągaliśmy z wody łódkę. Zatoka cała zamarzła, lód miał już ze dwa centymetry i wyglądało, że następne łowienie to dopiero wiosną. A tu psikus. W tygodniu powiał silny i dość ciepły wiatr. Wywiad elektroniczny, czyli telefon do...
Okonie lepsze od pogody
Łowienie okoni na boczny trok do zajęć wybitnie męskich nie należy. Ot, taka zabawa. I jak każda zabawa, by była zabawą udaną, wymaga odpowiednich warunków. W naszym przypadku pogodowych. Delikatny sprzęt, finezyjne prowadzenie przynęty nieszczególnie konweniują z...
Raz na wozie, raz pod wozem, czyli listopadowy długi weekend na Odrze
Jak na razie tegoroczny listopad nie wygląda najgorzej. Pogoda cały czas utrzymuje się na znośnym poziomie. Albo i lepszym. Da się na Odrze łowić z łódki bez jakichś specjalnych wyrzeczeń. No to łowimy. A przynajmniej usiłujemy, bo ryby, niestety, mają w nosie fakt,...
Sukcesy wędkarskie Marudnego Henia
Dwie baby w łódce
Jak powszechnie wiadomo, baba na łodzi oznacza nieuchronne kłopoty. Żeglarska tradycja (motorowodna zresztą też) głosi bowiem, że kobiety na pokładzie przynoszą nieszczęście zarówno statkowi, jak i jego załodze, więc zakaz wpuszczania kobiet na pokład był jednym z...
Święto konia
Nikomu, kto służył w prawdziwym wojsku, nie trzeba wyjaśniać co oznacza tytułowe pojęcie, ale na użytek całej reszty pokazuję i objaśniam. Otóż rozmaite wojskowe święta w rodzaju Dnia Wojska Polskiego, Dnia Sapera, Święta Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych itd. itp....
Zachodni wiatr
..spienione goni fale", jak śpiewała w swojej pięknej, nostalgicznej i nieco już zapomnianej piosence Marta Mirska. Chyba nie ma nikogo wśród nas, emerytów i rencistów, kto nie poddał się w młodości urokowi tego hitu. Młodzież może znać nagraną kilkanaście lat później...
Sprzęt, przynęty i metody łowienia. Poradnik wędkarski
Robimy woblery. Część druga – malowanie woblerów i wklejanie steru
W poprzednim poście zacząłem opisywać technologię, jaką stosuję przy własnoręcznym wykonywaniu woblerów. Doszedłem w swoich opowieściach do woblera w "stanie surowym". Mamy już korpus z wklejonym stelażem. Jest wycięcie na ster, są mało zezowate "oczodoły" i teraz...
Robimy woblery. Część pierwsza – struganie
Z woblerami jest jak z dziećmi – chcesz mieć dobre, zrób je sam! I właściwie nie ma tu żadnych wykrętów. Woblery może robić każdy, przy odrobinie dobrej woli żaden brak zdolności manualnych nie stanowi przeszkody. Może nie będą to jakieś skończone piękności o, jak ja...
Jak wybrać kołowrotek spinningowy
Los spinningisty lekkim nie jest. Takiemu gliździarzowi to od biedy do uprawiania haniebnego procederu połowu ryb na robaki czy inne tam ciasto wystarcza kij, trochę żyłki i haczyk. Kawał korka do tego jeszcze doczepi, trochę ołowiu i już może nadziewać te swoje...
Blog Wędkarski
Blog wędkarski o spinningowaniu i trollingu zdecydowaliśmy się prowadzić dla zabawy. Głównie po to, by się chwalić swoimi sukcesami (a co!!!) i pomniejszać ewentualne porażki, udzielać światłych wędkarskich rad, wyrażać niepochlebne opinie na temat PZW, oczerniać a wyjątkowo i pochwalić kolegów po kiju, opisać jakieś ciekawe łowisko albo metodę łowienia. Ogólnie mówiąc, by snuć takie tam wędkarskie dyrdymały. Oczywiście wszystko z przymrużeniem oka. Jak to wędkarze.
Ryby łowimy praktycznie od zawsze, w naszym przypadku to już ponad pięćdziesiąt lat, z czego wspólnie prawie czterdzieści. Mieszkamy we Wrocławiu i naszym głównym łowiskiem jest podwrocławska Odra, a odkąd sprawiliśmy sobie łódkę, to przede wszystkim jej odcinek na wysokości Osobowic i Kozanowa. W moim przypadku to może nie do końca prawda, bo dwa, trzy miesiące w roku spędzam nad Parsętą i jej dopływami. Bez Henia, bo leniowi nie chce się po krzajach łazić i woli d… łódką po Odrze wozić. Jako osoby już życiowo doświadczone potrafimy odróżnić rzeczy ważne od tych mniej istotnych i na łowienie ryb zawsze potrafimy znaleźć czas. Wiadomo, robota to nie …, stać może cały rok. Nad wodą w sezonie jesteśmy praktycznie codziennie. W sumie wędkarstwo to dla nas już nałóg, w moim wypadku dodatkowo pogłębiony, gdyż wręcz obsesyjnie konstruuję wszelkie przynęty spiningowe, przede wszystkim woblery. Henio też się z czasem zaraził, ale przebieg choroby jest u niego znacznie łagodniejszy.
Od początku lat dziewięćdziesiątych łowimy jedynie na spinning. Teraz doszedł jeszcze trolling z ręki. Gliździarstwo jako takie jest nam z gruntu obce, a samych miłośników nadziewania na haczyk jakichś tam drobnych żyjątek mamy w głębokiej pogardzie. Ryby męczymy, ale ich nie mordujemy. Zazwyczaj, bo Heniowi czasami się zdarzy coś zatłuc i pożreć. Ale sporadycznie i nigdy okazowych egzemplarzy. Ja, by nie stawać przed jakimiś tam dylematami, obligatoryjnie wypuszczam wszystko. Nie chodzi tu o ideę no kill którą uważam za nawoływanie do zoosadyzmu. Wędkarstwo wywodzi się nie od wyrywania muchom nóżek a z czasów, gdy mężczyzna szedł na łowy, by zdobyć mięso dla rodziny. I tego się trzeba trzymać. Z tym, że należy pamiętać, że czasy się zmieniły, nie ma obowiązku zamordowania wszystkiego co na haku, i powinno, szczególnie w przypadku drapieżników, przeważać gospodarskie myślenie. Osobiście do problemu podchodzę jak do sprawdzania zawartości lodówki – nic nie wyjmuję, jedynie sprawdzam, czy aby pełna i w razie potrzeby będzie co zjeść.
Zapraszam, Henio zresztą też, do czytania naszego blogu. Miło nam będzie, jak napiszecie komentarz. Czy to będzie pochlebna opinia, czy nie, to nie ma znaczenia. Ostatecznie uzyskania powszechnego poklasku nie wymieniłem wśród powodów powstania tego blogu. Miłej zabawy 🙂
Wujek Janek